Znaleziono 593 wyników

Wzruszyła ramionami.
- Czemu nie?

Mimo, że w domu gry panował wielki tłok, dwie kobiety znalazły dla siebie miejsce.
Briseis rozglądnęła się niepewnie, po czym spytała Tashy:
- Masz specjalną ochotę na... coś? - Tak, to zakończenie ...

- Ach, nie wiem, mam czasami takie głupie pomysły... - Westchnęła. - Briseis. - Uścisnęła dłoń Tashy. - Nie będziemy tak tutaj stać, hm? Karczma nie jest teraz najlepszym pomysłem, więc może... dom gr ...

- Proponujesz coś? - Zmrużyła lekko oczy.

- Wszyscy są tu tacy... bez poczucia humoru, prawda? - mruknęła, uśmiechając się ironicznie.

Briseis pojawiła się na ulicy dosłownie parę sekund po Tashy. Kiedy zauważyła kobietę podeszła do niej, pytając się:
- Co ci mówił barman?

Eir, widząc, że Tasha opuszcza karczmę, wyszła za nią.

Ta rozsiadła się wygodnie na poduszkasz, przyglądając się Tashy i barmanowi.

- Powodzenia - odparła, przepuszczając go.

- Obejdzie się chyba bez - odparła, mierząc go wzrokiem. Fiolki położyła na stole.

Zmarszczyła brwi.
- Nie rozumiem cię, Arai - powiedziała. - Caspy sama powiedziała, że mogę je zatrzymać - zauważyła.

- Nie za bardzo mam jak - zauważyła.

- Cóż, ja wzięłąm fiolki, resztą miałą zaopiekować się koleżanka - odparła, kładąc torbę na kolanach Tashy. - I tak się zasiedziałam. Miłej pogawędki - rzuciła, odchodząc od baru z kieliszkiem wina.
...

- Ech, rozmowa z tobą zaczyna być uciążliwa. - Westchnęła. - Skoro są dla ciebie takie ważne, trzeba było ich pilnować...

- Słońce, nie udawaj głupiej. Ja i... - złapała się na tym, że nie wie, jak nazywa się jej sąsiadka - ...moja koleżanka właśnie weszłyśmy w ich posiadanie.

- Bo wydaje mi się, że te fiolki zawierają płyny, które mają ciekawą właściwość - wytłumaczyła.

- Powiedziałam, że to raczej niemożliwe - powtórzyła.

- Obawiam się, że to niemożliwe... - odparła, krzywiąc się - zapach rozlanego płynu wcale jej się nie podobał.

- Caspy, słonko, znalazłyśmy torbę i właśnie przeglądamy jej zawartość. Miałam właśnie zamiar zabrać kilka z tych płynów, chcesz może coś z tej torby? - mruknęła.

- hojna, nieprawdaż? - mruknęła, przeglądając zawartość. - Nic cennego, chociaż te fiolki mogą mieć ciekawe właściwości... Cóż, zobaczymy, jak się sprawdzą.

- I jaka roztrzepana... - Westchnęła, sięgając ręką po torbę, którą dziewczyna zostawiła na krześle. - Ciekawe, co my tu mamy...
I zaczęła bezceremonialnie grzebać.

- Złość piękności szkodzi - zauważyła. - Lepiej uważaj - ostrzegła.

- Może nie powinnam ci przeszkadzać? - zwróciła się do Tashy.

Zwróciła wzrok na kobietę siedzącą po jej prawej stronie, uśmiechając się pod nosem. Założyła włosy za ucho i tylko czekała na reakcję Caspy.

- Chyba jednak coś zamówię - dodała po chwili.
Nie czekając na odpowiedź demona, podeszła do baru, siadając między Tashą a Cassiopeią.
- Poproszę kieliszek wina - zwróciła się do barmana.

- Zależy, czym się chcesz zająć - zauważyła. - Co planujesz?

- Nadal pracujesz pod Latarnią? - zmieniła temat.

- Ralza, skarbie, jesteś pijany - przypomniała, czujac jego dłoń na swoim kolanie. - A to, niestety, wiele wyklucza - dodała, bynajmiej nie będąc smutną.

- Wiele osób pewnie się do tego nie przyznaje - zauważyła.

- Skoro wszyscy skrycie wierzą w starych, dlaczego ciągle panuje przekonanie, że to sekta? - zapytała samą siebie.