Karczma "Szafirowy Lotos"

MistrzGry

Czy "Szafirowy Lotos" jest jeszcze karczmą, czy już domem rozkoszy, trudno stwierdzić. Wstępnie załóżmy, że jest to karczma. Największa i najbardziej znana karczma w całym Ivath, której drzwi nigdy się nie zamykają.
Gdy przekroczysz próg zobaczysz wielkie pomieszczenie w orientalnym stylu, gdzie na niewielkich balkonikach stoją normalne stoliki z wygodnymi fotelami, a na ziemi - niskie stoliczki z milionami poduszek. Kolumny podpierające otulony winoroślą sufit przypominają gałązki lub pęki pnącz. Za okrągłą ladą w centrum pomieszczenia zawsze stoi kilka barmanek i kilku barmanów, zaś za ich plecami, oddzielone od pomieszczenia grubą szybą, pływają barwne, egzotyczne ryby. Co chwilę mija cię jakaś kelnerka (kelner) w orientalnym, zwiewnym stroju, zawsze z czarującym uśmiechem na twarzy. Tutaj napijesz się najlepszego wina i skosztujesz najlepszych orientalnych potraw, w międzyczasie słuchający pieśni bardów, którzy zawsze kręcą się między stolikami w liczbie około pięciu sztuk. Ta, tak przedstawia się klan Waragrii - zawsze z rozmachem, zawsze z pomysłem.

Lori · Wysłany: Nie 19:31, 30 Wrz 2007 Temat postu:

Skoro drzwi się nie zamykały, Briseis wkroczyła do karczmy. Rozglądnęła się wokoło, jakby zastanawiając się, co zrobić. W końcu usiadła przy jednym ze stolików i zajęła się podsłuchiwaniem rozmów.

Hans · Wysłany: Nie 20:03, 30 Wrz 2007 Temat postu:

Hans wszedł do środka. Lubił ten lokal, mieli dobre trunki. Przy jedynm ze stolików zobaczył smotną kobiete. Usmiechnął się pod nosem. - Można się dosiąść? - zapytał podchodząc bliżej

Lori · Wysłany: Nie 20:05, 30 Wrz 2007 Temat postu:

Przed odpowiedzią zmierzyła Hansa wzrokiem, by dopiero potem powiedzieć:
- Proszę.

Hans · Wysłany: Nie 20:06, 30 Wrz 2007 Temat postu:

Hans kiwnał na kelnera i usiadł. zamówił śliwowice.
- Jestem Hans - przedstwił się

Lori · Wysłany: Nie 20:12, 30 Wrz 2007 Temat postu:

Briseis podziękowała kelnerowi - nie miała ochoty na żaden trunek.
- Jesteś stąd? - zapytała, nie trudząc się, by podać swoje imię i nazwisko nieznajomemu.

Hans · Wysłany: Nie 20:17, 30 Wrz 2007 Temat postu:

Chwile się zastanowił. Według ludzkiej rachuby czasu był stąd...
- Nie - odparł - Urodziłem się o dwanaście dni na wschód stąd.

Lori · Wysłany: Nie 20:24, 30 Wrz 2007 Temat postu:

Była człowiekiem, a jak. Ale dwanaście dni to szmat czasu...
Przyglądała się Hansowi, jakby czekając, aż napije się swojej śliwowicy.

Hans · Wysłany: Nie 20:29, 30 Wrz 2007 Temat postu:

Hans napił się śliwowicy. Przypatrywał się nieznajomej. Fasynowała go... było w niej coś dziwnego, mrocznego?
- Nie dosłyszałem imienia - powiedział

Lori · Wysłany: Nie 20:32, 30 Wrz 2007 Temat postu:

Napił, napił, zauważyła.
- Bo go nie podałam - zauważyła.
Ta, jej szczerość mogła wprawiać w zakłopotanie. Ale chyba nie Hansa, prawda?
I on też wydawał się taki... inny. Blady. To chyba nie przez chorobę, prawda?

Hans · Wysłany: Nie 20:35, 30 Wrz 2007 Temat postu:

- Więc możesz je podać teraz - odparł uśmiechając się. Troche innaczej niż zwykle... mniej upiornie.

Lori · Wysłany: Nie 20:36, 30 Wrz 2007 Temat postu:

- Ano mogę - potwierdziła.
Zmiany w jego uśmiechu nie zauważyła, pewnie dlatego, że nie znała tego Upiernego. Przez duże "U".
- Briseis Eir. Dalej nie trzeba.l

Hans · Wysłany: Nie 20:43, 30 Wrz 2007 Temat postu:

- Piękne imię - przyznał. Napił się znowu śliwowicy. Patrzył Briseris w oczy i milczał

Lori · Wysłany: Nie 20:48, 30 Wrz 2007 Temat postu:

Oczy Eir były turkusowe, tak jakbyś pytał. Jej raczej nie interesowały oczy Hansa, a jego dłonie. Przyglądała się im, jakby starając się ocenić, jak duży miecz mogą utrzymać.
- Nie, jeżeli pozna się jego historię.

[http://www.behindthename.com/name/briseis nakłamałam trochę jestarowi gab, ale ciii ;p]

Hans · Wysłany: Nie 21:17, 30 Wrz 2007 Temat postu:

Jeżeli Eir to interesuje u boku Hansa przypięta jest katana. Szybka, lekka broń. Na bardziej cywilizowane czasy niż dzisiejsze.
- Chętnie jej wysłucham - powiedział

Lori · Wysłany: Nie 21:20, 30 Wrz 2007 Temat postu:

Interesuje, nawet bardzo, ale ze swojego miejsca nie jest w stanie go zobaczyć. Więc nadal wpatruje się w ręce Hansa.
- Nie jest interesująca - odparła, unosząc wzrok na twarz wampira.

Hans · Wysłany: Nie 21:23, 30 Wrz 2007 Temat postu:

- Skoro tak twierdzisz - odparł, wykorzystując okazje i chowjąc ręce pod stół

Lori · Wysłany: Nie 21:25, 30 Wrz 2007 Temat postu:

A szkoda, bo Seis zaraz zwróciłaby na nie wzrok. Dłonie są interesujące. Szczególnie te przedstawicieli płci przeciwnej.
- Czym się zajmujesz?

Hans · Wysłany: Nie 21:29, 30 Wrz 2007 Temat postu:

- Rożnie - przyznał - Handel, wojaczką, rolnictwem. Kiedyś nawet drwalem byłem - przyznał. - Drwalem? Nie wygląda.

Lori · Wysłany: Nie 21:30, 30 Wrz 2007 Temat postu:

Owszem, nie wygląda. A widok Hansa trzymającego siekierę i walczącego z drzewem wydał się pannie Rinn conajmiej zabawny.
Hans mógł zobaczyć na jej twarzy delikatny uśmiech.

Hans · Wysłany: Nie 21:32, 30 Wrz 2007 Temat postu:

- Zabawne, prawda? - zapytal. Zupełnie poważnie.

Lori · Wysłany: Nie 21:36, 30 Wrz 2007 Temat postu:

- Prawda - potwierdziła.

Hans · Wysłany: Pon 18:39, 01 Paź 2007 Temat postu:

Zaśmiał się. Cicho. Ale jak na niego to i tak był wyczyn...

Lori · Wysłany: Pon 18:57, 01 Paź 2007 Temat postu:

Gdyby tylko wiedziała, że doprowadziła do tak rzadkiego zjawiska, pewnie by sobie pogratulowała. Tymczasem tylko szukała punktu zaczepienia na twarzy Hansa - w końcu w coś musiała się wpatrywać, a ręce zostały schowane. Pozostawała wprawdzie nadzieja, że wampir zapragnie znowu skosztować trunku, ale do tego zdarzenia mogło upłynąć sporo czasu, nieprawdaż?
Zmieniła zdanie. Skinęła na kelnera i poprosiła go o... szklankę wody. Czyżby jakieś problemy finansowe? Nie, po prostu kobiecy kaprys. Kiedy blondyn spełnił jej zachciankę, upiła łyk napoju i spojrzała znów na Hansa. Dziwne, nie potrafiła określić jego wieku.
- Głupio tak pytać, ale... ile masz lat? - I natarczywe spojrzenie w oczy.

Hans · Wysłany: Pon 19:15, 01 Paź 2007 Temat postu:

- Dwadzieścia sześć - odparł bez zająknięcia. Dokładnie tyle miał kiedy wkroczył w ne-życie. Więc z pewnego punktu nie kłamał. Zresztą czy prawda nie ma wielu oblicz? Eir ma szczęście, Hans sięgnał po trunek i upił mały łyk.

Lori · Wysłany: Pon 20:11, 01 Paź 2007 Temat postu:

- Nie wyglądasz na dwadzieścia sześć lat - stwierdziła.
Nie wiedzieć czemu - ręce Hansa cholernie jej się podobały. Z długimi palcami, duże, z wielkimi paznokciami... Chyba za bardzo zagłębiam się w szczegóły.

Hans · Wysłany: Pon 20:40, 01 Paź 2007 Temat postu:

- A na ile? - zapytał. Naprawde go to interesowało...
Wampir ciągle starał sie patrzeć w oczyEir. Podobno oczy to zwierciadło duszy

Lori · Wysłany: Pon 20:43, 01 Paź 2007 Temat postu:

Wzruszyła ramionami.
- Nie wiem - odparła z prostotą, podnosząc wzrok na twarz wampira.
Zwierciadłem duszy, tak? Co ciekawego widział w nich Hans?

Hans · Wysłany: Pon 20:51, 01 Paź 2007 Temat postu:

Mrok, tajemnice, ból? Mieszanke wszystkich uczyć. Jako że kobiet nie powino sie pytać o wiek, odpuścił sobie to pytanie. Wyniósł coś z nauk mamusi.

Lori · Wysłany: Pon 20:57, 01 Paź 2007 Temat postu:

Kurczę, problem był taki, że Eir z oczu Hansa czytać nie potrafiła. A szkoda, ciekawe, co by tam zobaczyła.
Zmieniła trochę miejsce - nieznacznie, tylko się przesunęła, ale katanę zobaczyć już mogła. W jej oczach (jeżeli nadal się tam wpartywał) mógł zobaczyć dziki błysk.