Znaleziono 593 wyników

mnie do tego jeszcze eragonem śmierdzi, ale nvmd.

nie gram

zatruwać i... zrobić coś fajnego tutaaaaj Very Happy

Słońce wzeszło wysoko na niebo, gdy Briseis pojawiła się na targu. Z zainteresowaniem przyglądała się ludziom kupującym niewolników, w myślach przeklinając ich "zasrane bogactwo", jak to lub ...

Tematem bynajmiej nie "rzuciła". Wstała.
- Do zobaczenia, Caspy - pożegnała się, podchodząc do baru, by uregulować rachunek. Kiedy to zrobiła, opuściła karczmę.

- Możliwe - przyznała, szczerze nie pamiętając już, co dokładnie powiedziała Cassiopeia.

- Nie - odparła z rozbrajającym uśmiechem. - Być może nie mówiłam prawdy, ale... nie chodzi o to.

- Co jest dziwnego w moim zachowaniu i spsobie mówienia? - spytała z czystej ciekawości.

Briseis uniosła brwi do góry.
- Dlaczego tak uważasz? - nadal udawała.

Briseis udała, że się zastanawia, by po chwili skłamać:
- Nie wiem. - Zamilkła, nie wiedząc, co robić z rękoma - w końcu zdecydowała się pukać lekko w stolik. - Jest wiele rzeczy, na których mi zależ ...

- Nie, to raczej zależy od tego, co lubisz robić - zauważyła poważnie.

- No cóż, ja swój znalazłam tutaj - mruknęła.

- Jeździsz przed siebie... po nic? Od tak? To głupie - parsknęła.

- Tak... bez wyraźnego celu? - zdziwiła się. - To trochę bezsensowne, nie uważasz? Jeżeli się jedzie - jedzie się po coś.

- Kto wie - podsumowała.
Przekręciła się, by znaleźć sobie wygodniejszą pozę.
- Gdybyś miała wyjechać z Ristag... gdzie byś się udała?

- Tutaj? Nigdy w życiu.

- Pilnuj, pilnuj, jeszcze ci ją ktoś ukradnie - mruknęła, uśmiechając się irocznicznie.

- Jasne. - Kiwnęła głową, gasząc papierosa. Dopiła resztkę wina. - Zgubiłaś coś? - spytała, mając na mysli poszukiwanie czegośtam w orbie Caspy.

Zaciągnęła się, by potem szybko wyrecytować:
- Prawdziwy zawodowy palacz potrafi wypowiedzieć dwanaście słów bez wypuszczania dymu z ust. - Dym poleciał prosto na Cassiopeię. - Cholera, mocne to.

...

- By mieć za co podróżować na początku trzeba na to zarobić - "zgasiła" ją Seis.

Briseis popatrzyła na Caspy jak na wariatkę.
- Co cię w takim razie ciągnie?

- Rozreklamuj to - poradziła. - Powinno cieszyć się dużym zainteresowaniem.

- To dziwne, że w takim razie ta mikstura jest tak mało popularna. Nie słyszałam o niej. Jak się nazywa?

- A jak smakuje? - dociekała. Zanim spróbuje musi wszystko wiedzieć - to jej żelazna zasada dotycząca wszelkich mikstur.

- Za dwa dni? Ile to działa? - zdziwiła się, chowając fiolkę.

Kobieta wyciągnęła wolną rękę po miksturę. Przypatrzyła się jej różowej barwie i potrząsnęła, starając się określić jej gęstość.
- To na pewno bezpieczne? - upewniła się.

Briseis zmarszczyła brwi i pokręciła głową.
- Mam jutro pracę - wyjaśniła.

- Co to? - zaciekawiła się, strzepując popiół do ekskluzywnej popielniczki, podanej jej przez kelnerkę.

Wzruszyła ramionami, podpalając papierosa.
- Każdy lubi co innego - zauważyła, wypuszczając dym ustami.

Briseis upiła łyk alkoholu, rozglądając się przy okazji po sali - może jest tu ktoś znajomy?
Otarła usta dłonią, stawiając przy tym kieliszek na stole. Założyła nogę na nogę, szukając czegoś w kiesze ...