Znaleziono 148 wyników

Dziewczyna prychnęła i także zapłaciła, po czym wyszła i zniknęła gdzieś w tłumie.

Zapanowała cisza. Caspy nie wiedziała już o czym mówić, więc nie ciągnęła rozmowy, tylko siedziała w milczeniu. Czekała, aż Bris "rzuci" jakimś tematem.

- Ale byłam blisko. - Puściła jej oczko.

- Taka lekka nerwowość, gesty... Sama nie umiem tego określić. Ale powiedz, zgadłam?

- Czasami umiem doskonale rozgryźć człowieka po jego zachowaniu lub sposobie mówienia - odpowiedziała z lekkim uśmiechem.

- Ah, rozumiem. Nie lubisz o tych sprawach rozmawiać, jeśli one dotyczą ciebie, tak? - spytała. Tak, doskonale umiała rozgryźć człowieka po tym, jak się zachowywał.

- Też prawda. A ty? Co dla ciebie jest najważniejsze? - spytała, choć już nie chciało jej się gadać.

- Widać, jestem bardziej wymagająca - zaśmiała się.

- Może dla ciebie. Ja tam szukam po świecie jakiegoś celu. A jak go znajdę... To wtedy zostanę tam na zawsze.

- Nie prawda. Przynajmniej ja nie mam jakiegoś celu.

- Nie wiem... Chyba prosto przed siebie - wzruszyła ramionami, przystawiając do ust szklankę.

- Tutaj, to może nie, ale gdzie indziej.

- Ta, a ty zapewne w pierwsza w kolejce - zaśmiała się.

- Nie, chyba nie - odpowiedziała i jeszcze raz zaglądnęła do torby. Nie wyglądało na to, że czegoś jej ubyło.

[obicja do dobre słowo xDDDD]

Caspy zakaszlała.
- Możesz nie dymić w moją stronę? - spytała grzecznie.

- Nie zawsze. Ja, jak widzisz, nie mam pieniędzy, a jednak już trochę zwiedziłam i nie narzekam - uśmiechnęła się.

- Chęć świata... I jego tajemnice. Może kiedyś i uznanie, ale to już drugi plan. - Wzruszyła ramionami i spojrzała jeszcze do swojej torby, aby zobaczyć, czy aby nie zgubiła czegoś, bo ta wydawała jej ...

- Jakoś nie ciągną mnie duże pieniądze i tym podobne rzeczy, kochana.

- Nie ma nazwy. W któryś nudny wieczór ją zrobiłam i użyłam raz - uśmiechnęła się.

- Jak czerwone wino, najwytrawniejsze, jakie może być.

- Parę godzin, a później kac. Ale jeśli weźmiesz za szybko kolejny łyk, też możesz zasnąć.

- Tak. Tylko nie bierz za dużo, bo zaśniesz nawet na trzy dni. Łyk wystarczy, a później dopiero za dwa dni.

- Ah. Rozumiem - uśmiechnęła się. - Ale weź, to dla ciebie. - Podała dziewczynie fiolkę z różowym płynem.

- Mikstura podobna do alkoholu. Zwykle uśmierza się nią ból, albo podaje na sen większą dawkę, ale jak wypijesz łyk, to masz wrażenie, jakbyś wypiła od trzech do pięciu kieliszków.

- Oj tak - szepnęła i wyjęła z torby jakąś miksturę. - Chcesz trochę? - spytała.

- Nie. Jakoś nie widzę lekarki i papierosa. - Uśmiechnęła się.

- Może i tak, nie wiem. - Wzruszyła ramionami.

- Nie, ta jest zbyt ośmieszająca. Wyszłam na alkoholiczkę, czy coś w ten deseń - odpowiedziała, wypijając do końca płyn ze szklanki.

Dziewczyna zaśmiała się. Tak, Briseis umiał ją nieco rozśmieszyć.
- Niby tak. Raz miałam taką śmieszną historię, ale chyba jest za głupia, aby ją opowiadać.

- Zdarzyło mi się łączyć tak zioła, ale rzadko to robię. Wiem, że to niebezpieczne. Ale i tak najbardziej lubię przyrządzać mikstury lecznicze gotowe do podania. Czasami nawdycham się oparów i nie wie ...